zamknij
REKLAMA
policja we Francji (fot. skynews)

Jeśli ktoś myśli, że przekroczenie dozwolonej prędkości, które uwiecznił zagraniczny fotoradar, ujdzie mu płazem, jest w dużym błędzie. Od kilku już lat nie opłaca się szarżować podczas wakacyjnych wyjazdów. Na przykład mandat z Francji, nie dość, że przyjdzie już nawet po 2-3 tygodniach, to jeszcze dość solidnie obciąży nasz budżet. I to już za kilkukilometrowe przekroczenie dozwolonego limitu.

Przynależność do Unii Europejskiej, jak mawia klasyk, ma swoje plusy dodatnie i ujemne. Do tych drugich należy, działający od 2014 r., Europejski System Informacyjny o Pojazdach i Prawach Jazdy (EUCARIS). Pozwala on m.in. uzyskać dane o właścicielu lub posiadaczu pojazdu, którym naruszone zostały przepisy ruchu drogowego w innym państwie członkowskim. I służby drogowe z państw unijnych skrzętnie korzystają z takiej możliwości. Każdego roku do Krajowego Punktu Kontaktowego napływają tysiące zapytań w tego typu sprawach i nie pozostają one bez odpowiedzi.

Mandat z Francji już po kilkunastu dniach

Jak pokazuje praktyka, powyższy system działa nie tylko niezwykle sprawnie, ale również bardzo szybko. Może się zdarzyć, że nie zdążymy jeszcze wrócić z wakacyjnych wojaży, a w skrzynce będzie już na nas czekać zagraniczny mandat. Mandat z Francji potrafi przyjść do polskiego kierowcy już nawet po dziesięciu dniach. Wczytując się w różne fora, okazuje się, że nie są to odosobnione przypadki. Wezwania do zapłaty znad Loary do polskich kierowców docierają średnio po upływie 2-3 tygodni.

Zaskoczenie może być tym większe, że mandat może być wystawiony nawet za przekroczenie prędkości o 1 km/h. Dodajmy jednak, że francuskie przepisy uwzględniają możliwość błędu pomiaru. Przy prędkościach do 100 km/h wynosi on 5 km/h, zaś powyżej tej granicy – 5%. Czyli de facto, jeśli będziemy podróżować z prędkością o 6 km/h wyższą niż zezwalają na to znaki drogowe, możemy już dostać mandat.

Warto jednak dodać, że tak naprawdę do Polski nie dociera mandat, a powiadomienie o otrzymaniu mandatu. I, co ciekawe, jest ono już przetłumaczone na język polski. Sam dokument jest niezwykle rzeczowy. Możemy z niego wyczytać niemal wszystko nt. wykroczenia. Bardzo dokładne miejsce popełnienia wykroczenia, w tym kierunek jazdy, czas czy też dane samochodu. Ponadto poznamy podstawę prawną, numer fotoradaru wraz z datą jego ostatniej weryfikacji, a nawet kod policjanta wraz z jego jednostką policyjną, który wystawiał ten dokument. Oczywiście nie brak instrukcji dalszego postępowania, w tym sposobu zapłaty mandatu, a także sposobu uzyskania dodatkowych informacji.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Jak napisać odwołanie od mandatu karnego?

Jak i czy płacić mandat z Francji?

Podobnie jak w przypadku kilku innych krajów, również wysokość francuskich mandatów rośnie wraz z upływem czasu. Przykładowy mandat w wysokości 45 euro ma termin płatności wynoszący 60 dni. Jeśli się w nim nie zmieścimy, wówczas urośnie do 90 euro, a następnie nawet do 180 euro.

Zignorowanie mandatu z Francji nie jest dobrym pomysłem. Jeśli się nie odezwiemy (nie zapłacimy kary bądź nie wystąpimy np. z reklamacją), wówczas sprawa trafia do polskiego sądu, który najczęściej z automatu uznaje taki mandat. Następnie zasądzona kwota zostaje przekazana do ściągnięcia firmie windykacyjnej. W efekcie zapłacimy sporo więcej niż wynosił pierwotnie mandat. Lepiej więc w tym przypadku nie próbować liczyć na przedawnienie i zapłacić zagraniczny mandat.

Czy jest szansa na uniknięcie płatności? Teoretycznie tak. Przede wszystkim, gdy wystawiony dokument zawiera jakieś błędy, które mogą stanowić podstawę zakwestionowania decyzji sądu. Niestety, taką podstawą nie jest brak przetłumaczenia na język polski. Można spróbować grać na zwłokę, gdy kwota mandatu jest niska i liczyć, że policji z kraju wystawienia mandatu nie będzie się opłacało/chciało walczyć o niego. Tyle, że pewności nigdy mieć nie będziemy i z niskiej kwoty początkowej może urosnąć całkiem pokaźna sumka do zapłaty.

W sytuacji, gdy uda nam się uniknąć zapłaty za zagraniczny mandat, musimy się liczyć z jedną niedogodnością. Otóż podczas kolejnej wizyty w tym kraju, przy okazji nawet przypadkowej kontroli drogowej, możemy zostać zmuszeni do zapłaty zaległego mandatu. I to z odsetkami. Wątpliwe, by pomogły wówczas jakiekolwiek tłumaczenia. Mandat będzie trzeba zapłacić na miejscu gotówką, chyba że patrol policyjny będzie posiadał terminal do płatności kartą.

Sama zapłata mandatu z Francji jest dziecinnie prosta. We wspomnianym wyżej powiadomieniu o otrzymaniu mandatu znajdziemy wszystkie dane niezbędne do dokonania przelewu. Ponieważ kwota do zapłaty będzie wyrażona w euro, musimy się liczyć z dodatkowym kosztem przewalutowania oraz wyższą opłatą za wykonanie płatności.

Tagi: mandat zza granicymandatymandaty we Francjiprzepisy drogowe w UEprzepisy drogowe we Francjisamochodem do Francji
Wojciech Traczyk

Autor Wojciech Traczyk

W branży motoryzacyjnej już od ponad piętnastu lat. Lubię wszystko, co ma cztery koła, ale interesują mnie również inne zagadnienia z szeroko pojętej branży - od nowinek technologicznych, poprzez kwestie dotyczące zmieniających się przepisów, aż po inwestycje w branży automotive czy też rozbudowę infrastruktury drogowej.

DODAJ KOMENTARZ