zamknij
REKLAMA
mandat karny

Dokonujący kontroli drogowej policjant, gdy będzie chciał wlepić mandat, powinien wcześniej pouczyć kierującego o prawie do odmowy jego przyjęcia. Większość kierowców z reguły z pokorą przyjmuje wówczas mandat, choć są takie sytuacje, gdy nie przyznają się do winy. Co się wówczas dzieje? Czy jest szansa na uniknięcie kary, czy też trzeba się liczyć z jakimiś poważniejszymi sankcjami.

Część odpowiedzi na powyższe pytania poznamy w momencie dokładnego wysłuchania pouczenia wygłoszonego przez policjanta. Powinniśmy się z niego dowiedzieć, że w razie skorzystania z prawa do odmowy przyjęcia mandatu odpowiedni wniosek o ukaranie zostanie skierowany do sądu. W tym momencie, znając grożącą nam karę (tj. wysokość mandatu oraz ewentualnie liczbę punktów karnych), musimy podjąć decyzję. Jeśli zdecydowaliśmy się przyjąć mandat, nie ma już później od tej decyzji odwrotu. Kara jest ostateczna i nie ma od niej odwołania. Wyjątkiem jest tylko sytuacja, gdy mandat został nałożony za czyn, który nie jest wykroczeniem.

Odmowa przyjęcia mandatu – kiedy warto?

Zasadniczo są dwa przypadki, kiedy warto zawalczyć o swoje przed sądem. Choć, niestety, pewności wygranej nie będziemy mieć nigdy. Po pierwsze, warto skorzystać z prawa do odmowy przyjęcia mandatu, gdy jesteśmy święcie przekonani o swojej niewinności. Samo przekonanie to jednak za mało. Warto mieć do tego solidne dowody. Może to być np. nagranie z kamery samochodowej albo relacja świadka. W tym drugim przypadku jednak w sądzie dojdzie do konfrontacji nas i naszych świadków przeciwko policjantom. Z reguły sędziowie dają wówczas rację przedstawicielom prawa.

Druga sytuacja, kiedy odmowa przyjęcia mandatu wydaje się zasadna, jest wówczas, gdy wysokość mandatu jest niewspółmiernie wysoka. Nawet, jeśli sprawę w sądzie przegramy, jest jakaś szansa, że zasądzona kara będzie niższa. Określając wysokość kary, sądy kierują się różnymi okolicznościami, m.in. sytuacją materialną sprawcy wykroczenia.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Mandat za parkowanie na trawniku: nawet do 1000 złotych!

Jeśli odmówimy przyjęcia mandatu, nie podawajmy policjantom powodów naszej decyzji. Policjant, który będzie musiał sporządzić najpierw notatkę z zatrzymania i popełnionego wykroczenia, a następnie stawić się w sądzie, będzie miał czas, by odpowiednio przygotować się do naszych zastrzeżeń. Jest też jakiś cień szansy, że po odmowie przyjęcia mandatu, policjant odstąpi od dalszych czynności i skończy się na pouczeniu. Jeśli liczymy na takie zakończenie sprawy, nie możemy wdawać się z policjantem w żadne sprzeczki czy inne słowne przepychanki. Tylko skrucha będzie dobrym rozwiązaniem w takim momencie.

Sąd to jednak ryzyko większych kosztów

Postępowanie sądowe to jednak pewne koszty, które będzie musiał pokryć przegrany. W niektórych sytuacjach koszty te mogą przekroczyć wysokość mandatu, więc gra może nie być warta świeczki. Mowa tu np. o sytuacji, w której przed sądem będzie musiał pojawić się biegły rzeczoznawca.

Pamiętajmy też, że postępowanie sądowe będzie odbywać się w sądzie właściwym dla miejsca popełnienia wykroczenia, czy też domniemanego wykroczenia. Jeśli więc zostaniemy zatrzymani na drugim końcu Polski, skalkulujmy, czy będzie nam się opłacało przyjeżdżać na rozprawę. A niekoniecznie przecież skończy się na jednej. Po przegranej w sądzie mamy prawo złożyć apelację, jednak ponowne rozprawy to kolejne koszty i bez mocnych argumentów na naszą obronę szansa na wygraną w sądzie wyższej instancji jest niewielka.

Odmowa przyjęcia mandatu nie uchroni od punktów karnych

Niektórzy kierowcy liczą, że odmowa przyjęcia mandatu spowoduje, że na ich konto nie trafią punkty karne. Albo trafią później. W niektórych sytuacjach mogłoby to uratować przed utratą prawa jazdy. Niestety. Nie mamy dobrych informacji. W momencie, gdy odmówimy przyjęcia mandatu, punkty karne trafią na nasze konto jako punkty tymczasowe. Po uprawomocnieniu się wyroku sądowego zostaną one dopisane do naszego konta z datą popełnienia wykroczenia.

Tagi: mandatywykroczenia drogowe
Wojciech Traczyk

Autor Wojciech Traczyk

W branży motoryzacyjnej już od ponad piętnastu lat. Lubię wszystko, co ma cztery koła, ale interesują mnie również inne zagadnienia z szeroko pojętej branży - od nowinek technologicznych, poprzez kwestie dotyczące zmieniających się przepisów, aż po inwestycje w branży automotive czy też rozbudowę infrastruktury drogowej.

2 komentarze

DODAJ KOMENTARZ