zamknij
ZESTAWIENIA

Pięć powodów, dla których Marchionne powinien wylecieć z pracy!

REKLAMA
Fot. Materiały prasowe FCA

Sergio Marchionne jest prawdopodobnie człowiekiem numer jeden we włosko-amerykańskim koncernie. To za jego czasów Fiat wyciągnął się z otchłani dużego kryzysu, połknął kolejne firmy i rozrósł się do rozmiarów koncernu Fiat Chrysler Automobiles. Niestety są też pewne rzeczy, które Marchionne zrobił źle, a nawet bardzo źle. Za niektóre z nich spokojnie mógłby zostać wylany. Bo stanowiły one dowód na to, że nie rozumie podstawowych prawideł biznesowych. Jakich? O ile dziś pewne błędy nie przynoszą negatywnych skutków, o tyle to nie oznacza, że przykre konsekwencje nie pojawią w ujęciu długofalowym.

Fiat w wieku… mocno starczym!

Zatem za co konkretnie akcjonariusze firmy mogliby zwolnić włosko-kanadyjskiego przedsiębiorcę. A przede wszystkim za gamę Fiata! Fiat pod koniec lat dziewięćdziesiątych miał obstawione wszystkie newralgiczne segmentu na rynku. A dziś? Dziś tak naprawdę zostało po tym tylko wspomnienie. Gama włoskiej marki wygląda jak zgliszcza. Oczywiście nie brakuje w nich hitów sprzedaży. Tego nie da się powiedzieć. Ale czy na samym Tipo i Pięćsetce ogólnoświatowy producent jest w stanie długo się prześlizgać? Szczególnie, że brakuje auta w segmencie D, minivan czy bijącym rekordy popularności SUV.

fiat punto, fiat grande punto, fiat, punto, grande punto
Fot. Materiały prasowe Fiat

A to dopiero pierwszy z problemów. Drugi dotyczy wieku konstrukcji znajdujących się w ofercie. Naprawdę nowy jest wyłącznie Tipo i 124. Każdy z pozostałych modeli ma już swoje lata. 500 jest produkowany od 11 lat, 500L od 6 lat, 500X od 5 lat, Panda od 6 lat, Punto od 13 lat, Doblo od 8 lat, a Qubo od 11 lat! Taki wiek konstrukcji oznacza po pierwsze wysoki poziom przestarzałości technologicznej. Po drugie auta funkcjonujące na rynku od wielu lat stają się dużo mniej atrakcyjne dla klientów. A sprzedaży nie są w stanie poprawić nawet solidne obniżki cenowe.

Doprowadzenie gamy Fiata do wieku późno starczego jest szczególnie bolesne nad Wisłą. A powód ku temu jest dość oczywisty. Fiat od prezentacji Malucha jest bardzo bliski sercom Polaków. Ciężko znaleźć w naszym kraju kogoś, kto nie ma w głowie zabawnej, rodzinnej historii związanej z Fiatem 126p. Fiat jest trochę nasz, a naszych nie można tak traktować Panie Marchionne!

Alfa Romeo podnosi się z kolan, jednak zdecydowanie zbyt wolno!

Alfa Romeo jest popularnym tematem żartów. Kierowcy śmieją się, że auta produkowane przez firmę rdzewieją na potęgę i psują się na każdym kroku! Mimo wszystko każdy motomaniak marzy o tym, aby podczas którejś zmiany samochodu w jego garażu stanął jeden z włoskich modeli. Skąd ta wielka siła Alfy? Tego do końca nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że jest to jeden z potencjałów, którego Marchionne przez lata spędzone we włoskim koncernie jeszcze nie udało się wykorzystać.

Alfa Romeo stelvio, alfa stelvio, alfa, alfa romeo, stelvio
Fot. Materiały prasowe Alfa Romeo

Rzeczywiście Alfa Romeo dorobiła się w ostatnich latach kilku hitów sprzedaży. Niestety MiTo i Giuletta zaczynają coraz bardziej trącić myszką i już nie tyle upominają się o następcę, co dosłownie o niego wrzeszczą! A samą Giulią i Stelvio włoska marka niestety nie ma szans na nawiązanie równej walki z innymi producentami segmentu premium. Marchionne musi być tego świadomy. Powinien jednak wiedzieć coś jeszcze. Alfa ma potencjał – teraz jest on największy od lat. Niewykorzystanie tak dużej szansy można nazwać chyba tylko nieodpowiedzialnością.

Za śmiercią Lancii stoi oszczędność!

Lancia nigdy nie była wielkim hitem sprzedaży. Auta tej marki sprzedawały się, jednak głównie we Włoszech. To jednak nie była do końca wina szefów firmy. W końcu działała ona w szerszej strukturze, a w tej od zawsze promowany był przede wszystkim Fiat. Poza tym mimo słabej sprzedaży, jednej rzeczy Lancii nie da się odmówić. Jej wielkiego wkładu w panteon legend motoryzacyjnych!

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Porsche 911 Turbo nie ma żadnych szans z... Maluchem!
Lancia gamma coupe, lancia gamma, lancia, gamma, gamma coupe
Fot. Materiały prasowe Lancia

Lancia miała w swojej historii całą serię modeli, które sprawiały że świat zatrzymywał się w podziwie nad ich urodą lub… możliwościami! Przykłady? Wystarczy wspomnieć o Stratosie, Delcie, Fulvii, Gammie, Kappie czy Montecarlo. To jednak nie powstrzymało Marchionne przed zrujnowaniem firmy. W jaki sposób? Aby zminimalizować koszty opracowania nowych modeli, wysłał Lancii kilka aut Chryslera. Inżynierowie marki mieli proste zadanie – musieli przełożyć jedynie znaczki na masce i kierownicy.

Ten plan musiał być skazany na porażkę. Kto bowiem były w stanie zaakceptować Lancię Voyager czy Thema, które miały typowo amerykańskie i kwadratowe nadwozia. Brakowało im smaku, finezji i stylu. Kierowcy byli niezadowoleni do tego stopnia, że produkcja modeli nie była nawet marginalna.

Luca di Montezemolo powinien pracować do dziś

Kojarzycie takiego Pana jak Luca di Montezemolo? Jeżeli nie to nic nie szkodzi, temu włoskiemu menadżerowi nigdy specjalnie nie zależało na rozgłosie czy obecności medialnej. Miał ważniejsze rzeczy na głowie – a najważniejszą była rodzina F1 Ferrari, dla której pracował od roku 1973. Zaczynał jeszcze jako asystent samego Enzo Ferrariego, a więc pierwszą wiedzę czerpał jeszcze od wielkiego wizjonera motoryzacyjnego!

Ferrari 458 italia, ferrari 458, ferrari, 458, 458 italia
Fot. Materiały prasowe Ferrari

Luca di Montezemolo miał ogromny talent. Pracował dla Ferrari i Fiata. To w dużej mierze on zebrał do kupy team F1 włoskiej marki i sprawił, że po dwóch dekadach przerwy ponownie zaczął triumfować na torach. To on doprowadził go do mistrzostwa i to on sprawił, że czerwonych bolidów wszyscy zaczęli się bać. Także Montezemolo spowodował, że jakość drogowych Ferrari zdecydowanie zwiększyła się, co tylko spotęgowało sukces marki z Maranello. Niestety w roku 2014 – po 41 latach pracy dla koncernu Fiata – odszedł. Powód? Całkowicie nie zgadzał się z wizją rozwoju marki przygotowaną przez Marchionne.

No i wreszcie sprofanuje Ferrari – zbuduje mu SUV-a!

Sergio Marchionne tyle lat pracuje we włoskim koncernie, nadal jednak chyba nie rozumie jednego. Samochody z Półwyspu Apenińskiego to nie tylko piękne karoserie i prosta technologia. To też, a może nawet przede wszystkim, emocje. A o tych nie będzie mowy w sytuacji, w której weźmie się jedno z powabnych Ferrari, a następnie będzie rozdmuchiwać jego karoserię do momentu, w którym w jej wnętrzu zmieści się 4-osobowa rodzina.

ferrari
Fot. Materiały prasowe Ferrari

Na samą myśl o SUV-ie Ferrari w grobie przewraca się założyciel marki – Enzo. Szczególnie że stary Ferrari był prawdziwy ortodoksem, który miał na tyle duży szacunek do swojej pracy, że nie sprzedawał swoich samochodów każdemu. Jeżeli któryś z klientów nie przypadł mu do gustu, nie miał żadnych oporu w odprawieniu go z kwitkiem!

Co z SUV-em Ferrari będzie nie tak? Tak naprawdę wszystko. Jak bardzo Sergio Marchionne by nas nie przekonywał o tym, że zwiększony prześwit nie zniszczy DNA marki, wiele rzeczy się zmieni. Nadmuchana karoseria nigdy nie będzie taka powabna jak coupe, przestronne wnętrze przestanie szczelnie otaczać kierowcę, a prowadzenie nie będzie tak ostre, bezkompromisowe i niewybaczające błędów. A za zbliżającą się profanację Ferrari szczególnie należałoby wylać Marchionne!

Tagi: Alfa RomeoferrariFiatGrupa FCALanciaMarchionne
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ