zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe

Nie ma żadnych wątpliwości. Ekologia na rynku motoryzacyjnym jest grą, którą przegrać może tylko i wyłącznie… kierowca! Takiego zdania jest Australijski Związek Motorowy. Co ważne, mało optymistyczne wnioski nie są wcale gdybaniem urzędowych malkontentów, a zostały oparte o badania samochodów prowadzone w realnych warunkach. A ich wyniki są naprawdę zatrważające!

Australijski Związek Motorowy (AAA) postanowił zbadać realne spalanie 30 samochodów osobowych z różnych klas oraz posiadających różne rodzaje napędu. Każdy z pojazdów testowych pokonał specjalnie zaplanowaną, 90-minutową pętlę, która została rozciągnięta przez teren miejski, pozamiejski i autostradę. Zróżnicowanie warunków drogowych dało zdaniem Australijczyków wystarczającą miarodajność i pozwoliło racjonalnie ocenić realne – a nie laboratoryjne – spalanie samochodów.

Wyniki badania przeprowadzonego przez AAA niestety nie są optymistyczne. Żaden z 30 pojazdów nie osiągnął zapotrzebowania na paliwo na poziomie, który został wpisany do jego folderu reklamowego. W najlepszym wypadku realne spalanie było wyższe od deklarowanego przez producenta o 23 proc. Średnio rozbieżność wynosiła 59 proc., podczas gdy w najgorszym przypadku sięgnęła 400 proc. Co ciekawe, najwyższy wynik wcale nie osiągnęło auto wysokolitrażowe, a model korzystający z technologii w pełni ekologicznej, a konkretnie napędu hybrydowego typu plug-in!

Ponad 90 proc. diesli nie spełnia norm!

Australijczycy skupili się jednak nie tylko na wynikach spalania. Przyjrzeli się też wynikom emisji szkodliwych związków do atmosfery. W grupie badawczej znalazło się w sumie 12 modeli napędzanych silnikiem wysokoprężnym. To na nich właśnie badanie emisji skupiło się szczególnie i to one pokazały drugi wymiar wielkiej porażki współczesnej motoryzacji. Aż 11 diesli – tj. 92 proc. grupy badawczej – nie spełniło wymogów prawnych dotyczących składu spalin. A to dopiero połowa informacji. W jednym przypadku emisja jednej ze szkodliwych substancji była nawet siedmiokrotnie wyższa od limitu dopuszczonego przez przepisy!

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Za nowe normy emisji spalin zapłacimy my - kierowcy!

Z badania i analizy australijskiego instytutu AAA płynie jeden smutny wniosek. Ekologiczne tendencje na rynku motoryzacyjnym i zacieśniające się normy emisji spalin doprowadziły do paradoksalnej sytuacji. Nowoczesne układy napędowe zamiast być oszczędne i łagodne dla środowiska, sprawiają że rozbieżność między wynikami spalania deklarowanymi przez producentów a realnymi zaczyna przybierać formę przepaści. Folderowe obietnice producentów nigdy nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością. Powoli brzmią jednak jak science fiction!

Pomiar realnego spalania – szokujące wyniki!

A sytuacja wynika z działania prostego mechanizmu – producenci nie tworzą samochodów po prostu oszczędnych. Budują takie pojazdy, które okażą się oszczędne tylko i wyłącznie podczas badań laboratoryjnych koniecznych do uzyskania homologacji na sprzedaż modelu. Oczywiście to nie powinno mocno zaskakiwać. W końcu podobny mechanizm został odkryty kilka lat temu m.in. w przypadku testów zderzeniowych Euro NCAP. Ważniejsze jest tylko pytanie jak daleko firmy motoryzacyjne są w stanie pójść z udawaną ekologią.

Samo odkrycie nieprawidłowości to jedno. Drugim jest jednak podjęcie działań, które zmienią sytuacją. Nie może być bowiem tak, że od wielu dekad cały rynek motoryzacyjny będzie mrugał okiem i udawał, że nie widzi problemu. Jakie powinno być rozwiązanie? Czy testy w realnych warunkach są dobrym pomysłem? Jednego możemy być pewni. Dalsze zacieśnianie norm jest ślepą uliczką. Im bardziej firmom motoryzacyjnym przykręca się śrubę, tym bardziej tracą na tym kierowcy

Tagi: Australijski Związek Motorowynormy emisji spalinspalanie samochodów
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ