zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Geely

Jak się okazuje, nie tylko rynek samochodów w Europie jest atrakcyjny dla Chińczyków. Firmy z republiki ludowej z dużym zainteresowaniem patrzą również na producentów ze Starego Kontynentu. Przykład? Geely, który już jest właścicielem Volvo, teraz przymierza się do zakupu akcji Daimlera. Na razie nie ma mowy o pakiecie większościowym. Ale kto wie co przyniesie przyszłość…

Geely złożyło niemieckiej firmie propozycję – podał Reuters. Chciało nabyć od 3 do 5 proc. akcji Daimlera. Chińczycy wysłali w tej sprawie specjalne pismo. Z uwagi na skalę inwestycji – a ta jest szacowana nawet na kwotę 4,5 miliarda dolarów – liczyli na otrzymanie preferencyjnej ceny. Przedstawiciele Daimlera odrzucili wniosek Geely. To jednak nie zamyka sprawy. Chińczycy zawsze mogą nabyć spodziewaną ilość akcji na rynku otwartym.

A Mercedes na to: niemożliwe!

Odpowiedź Daimlera nie jest specjalnym zaskoczeniem. Marka naprawdę dobrze radzi sobie w ostatnim czasie. Regularnie modernizuje gamę modelową i wprowadza kolejne auta uzupełniające kolejne nisze. Do tego fala premier przechodzi przez rynek w tle innej tendencji. Sprzedaż producentów segmentu premium systematycznie rośnie od kilku lat. A stabilna pozycja sprawia, że Mercedes nie potrzebuje dodatkowych środków i dodatkowego inwestora.

Warto wiedzieć, że inwestorów Daimlerowi akurat nie brakuje. Dla przykładu aktualnie jednym z największych akcjonariuszy firmy jest koncern Renault-Nissan-Mitsubishi. Francusko-japońskie przedsiębiorstwo posiada 3,1 proc. akcji Daimlera. Co więcej, aż 70,7 proc. akcji niemieckiego koncernu znajduje się w rękach właścicieli instytucjonalnych. Tylko 19,4 proc. posiadają prywatni inwestorzy.

Po co Geely akcje Mercedesa? Odpowiedź na pierwszy rzut oka nie jest taka oczywista. Nie chodzi bowiem o prestiż posiadania chociaż części niemieckiej gwiazdy czy chęć przejęcia rynku samochodów w Europie i Stanach Zjednoczonych. Jak wskazuje Reuters, motywacja chińskiej firmy może ukrywać się dużo głębiej – w dalszej wizji rozwojowej Geely na rynku rodzimym. Jak to? Wszystko rozbija się o świetnie znane także na Starym Kontynencie normy emisji spalin.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  BMW: zmiana benzyniaków na hybrydy

Geely kupi Mercedesa i otworzy się w ten sposób na technologię

Władze w Pekinie mają zamiar bardzo mocno zaostrzyć normy emisji spalin dla samochodów. Chiny są bowiem coraz bardziej trapione przez zanieczyszczenie powietrza i smog. A Geely – jako największy producent w republice ludowej – obawia się tego śmiertelnie. Technologicznie nie jest bowiem przygotowany do tak poważnej zmiany. Furtkę do nowych rozwiązań miało uchylić wykupienie części udziałów w Daimlerze. Daimlerze, który w laboratoriach Mercedesa ukrywa dopracowaną technologię budowy akumulatorów.

Jako że motywacja przedstawicieli Geely jest dość mocna, ci ponoć nieoficjalnie obiecali, że odmowne pismo nie zniechęci ich. Będą nadal starali się kupić akcje Mercedesa. Muszą jednak rozważyć wszelkie inne scenariusze. Muszą też wziąć pod uwagę jeszcze jeden czynnik. Władze Daimlera wcale nie będą im ułatwiać zadania. A wszystko przez kooperację, w którą niemiecka firma weszła już jakiś czas temu. Mowa o współpracy z chińskim BAIC Motor Corp.

Daimler i BAIC Motor Corp pracują wspólnie nad technologią napędu elektrycznego. A plany brzmią dość imponująco. Tylko w grudniu chiński partner zapowiedział zainwestowanie około 757 milionów dolarów w prace nad nowymi rozwiązaniami z zakresu e-napędu. Jak sprawa się zakończy? Trzeba się uzbroić w cierpliwość i pamiętać o tym, że upór dysponujących dużą gotówką Chińczyków może doprowadzić ich do celu.

Tagi: DaimlerGeelymercedes
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ