zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Ferrari

Normy emisji spalin są nieubłagane i nie znają żadnych świętości. Właśnie dlatego dotyczą nawet takich legend jak… Ferrari. Skutek? Włosi raczej nie zrezygnują z produkcji siarczyście brzmiących silników V12 i V8. Mogą je zacząć jednak uzupełniać wsparciem ze strony motoru elektrycznego. Tylko czy ta wizja w kontekście zapowiedzi 1000-konnej jednostki jest właściwie taka zła?

Od początku nowego millenium przed motoryzacją postawione zostało całkowicie nowe wyzwanie. Samochody mają emitować do atmosfery mniejszą ilość zanieczyszczeń. A jak to osiągnąć? Wyników emisji oferowanych przez silniki spalinowe chyba już nie da się bardziej śrubować. Benzyniaki i diesle powoli dochodzą do granic swoich możliwości. W spełnieniu wymogów emisyjnych pomóc może jednak inny zabieg – mowa o elektryfikacji zapoczątkowanej głównie przez Toyotę.

Kierunek wytyczony przez japońską markę jest dość prosty. Hybryda przy niskich prędkościach korzysta z napędu elektrycznego. W efekcie w ruchu miejskim staje się nie tylko wybitnie oszczędna, ale przede wszystkim dużo łagodniejsza dla środowiska. Silnik spalinowo-elektryczny daje jednak dużą różnicę także przy większych prędkościach. Wsparcie ze strony e-motoru stanowi bowiem nie tylko booster osiągów, ale też zdejmuje część obciążenia z jednostki benzynowej.

Hybryda Ferrari: ryk benzyniaka i 1000 e-koni!

W tym właśnie kierunku postanowiło pójść teraz Ferrari. I co ciekawe, Włosi chcą osiągnąć cel z charakterystycznym dla siebie rozmachem. W końcu ich hybryda ma oferować aż 1000 koni mechanicznych! W ten sposób będzie się kojarzyć nie tylko z dbaniem o środowisko, ale i niesamowitymi osiągami. Na razie przedstawiciele Ferrari nie chcą komentować prac nad nowym układem napędowym – nie wiadomo zatem ile cylindrów będzie miał silnik spalinowy. Informacje dotyczące mocy i daty premiery zaplanowanej na 31 maja to klasyczny wyciek z centrali marki z Maranello.

Wiadomość dotycząca zbliżającej się prezentacji ekologicznej jednostki napędowej wydaje się o tyle wiarygodna, że zbiega się z zapowiedziami szefów marki. A ci kilkakrotnie mówili o tym, że w okolicy roku 2019 zacznie się hybrydyzacja gamy modelowej. Poza tym warto zaznaczyć, że opracowywany właśnie hybryda Ferrari nie będzie pierwszym tego typu układem napędowym w historii firmy. Producent z Maranello miał już podobny silnik w swojej gamie i był on montowany w modelu LaFerrari. Auto łączyło moc 6,3-litrowej V-dwunastki oraz agregatu elektrycznego i systemu KERS.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Audi znowu ma problem. Tym razem milion aut trafi do serwisu!
Tagi: auta hybrydoweferrariHybridHybrydaLaFerrari
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ