zamknij
PO GODZINACH

Bugatti Veyron – historia pewnego marzenia, czyli jak wykonać mission impossible!

REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Bugatti

Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie miny inżynierów, którym pod koniec lat dziewięćdziesiątych szef oznajmił, że mają zbudować rewolucyjne, 1000-konne coupe i jednocześnie nie parsknął przy tym śmiechem. Musiały być nietęgie! Na szczęście ci zamiast uznać, że Piech oszalał i masowo złożyć wypowiedzenie z pracy, po prostu zaciągnęli rękawy i wzięli się do pracy. I tak właśnie zaczęła się historia jednego z najwspanialszych samochodów w historii – Bugatti Veyrona.

W roku 1998 marka Bugatti trafiła w ręce Grupy Volkswagena. I choć niemieccy właściciele praktycznie od razu zlecili Giorgetto Giugiaro opracowanie nadwozia nowego supersamochodu, jego przyszłość wcale nie była taka pewna. Niemcy nie chcieli wypowiadać się na temat przyszłej gamy marki. To stworzyło pole do popisu dla spekulacji, które przerwały się dopiero w roku 2001. Podczas targów motoryzacyjnych w Genewie ciekawe słowa wypowiedział Ferdinand Piech – prezes Grupy Volkswagena. Powiedział, że niemiecki koncern zbuduje najszybsze, najmocniejsze i najdroższe auto na świecie. A ta deklaracja dość szybko została powiązana z Bugatti. Informacja rzuciła też nowe światło na projekty, które były prezentowane pod szyldem francuskiej marki. Mowa m.in. o koncepcie 18/4 Veyron!

bugatti veyron, bugatti, veyron
18/4 Veyron Concept/Fot. Materiały prasowe Bugatti

Bugatti Veyron – osiągi miały zachwycać! 1000 koni było zatem must have

Deklaracja Ferdinanda Piecha nie była rzucona na wiatr. Szef niemieckiego koncernu doskonale bowiem wiedział o tym, że w roku 2001 prace konstrukcyjne były już w fazie zaawansowanej. Czemu zatem wcześniej Piech nie podzielił się tą informacją? Narodziny Veyrona przebiegały bowiem w bólach krzyżowych! A przykładów naprawdę nie brakuje. Gdy inżynierowie usłyszeli o pomyśle szefa na 1000-konny silnik, wyrazili – delikatnie mówiąc – zaniepokojenie jego stanem psychicznym. Uznali pomysł za nierealny. Ferdynand pozostał oczywiście nieugięty.

Inżynierowie po długich naradach znaleźli wyjście z impasu. Postanowili wziąć 4-litrową V-ósemkę z Audi, a następnie dołożyć do niej kolejną 4-litrową V-ósemkę Audi i złączyć je w jeden silnik! Jako że motor nadal miał pewne braki mocy, całość została uzupełniona aż czterema turbosprężarkami. Gdy potężnego benzyniaka ostatecznie udało się powołać do życia, pojawił się pierwszy z problemów. Okazało się, że jednostka produkuje gigantyczne ilości ciepła. Ciepła było na tyle dużo, że podczas testu z roku 2001 nie tylko stopił się blok jednostki, ale także niemalże spłonął budynek fabryki Bugatti.

bugatti veyron, veyron, 8.0 W16, w16
Fot. Materiały prasowe Bugatti

Inżynierowie cały czas czuli oddech Piecha na plecach. Nie było zatem mowy o tym, aby niedoszły incydent z pożarem zatrzymał ich dalsze prace. Jakie znaleźli remedium? Wyposażyli silnik w nie jedną, a trzy chłodnice. Kolejne trzy wymienniki ciepła otrzymał też intercooler! Warto w tym momencie wspomnieć, że nie są to części pochodzące z innego modelu Grupy Volkswagena. To spersonalizowane chłodnice, przy czym wykonanie jednej z nich zajmuje aż… 15 godzin! Aby dodatkowo chłodzić motor za pomocą pędu opływającego nadwozie powietrza, inżynierowie wymyślili że zostanie on zamontowany w fabrycznym aucie taki sposób, aby nie miał przykrywającej go klapy.

Skrzynia biegów? Silnik W16 rozrywał wszystkie przekładnie

Okiełznanie temperatury silnika było niezwykle ważnym sukcesem. Inżynierowie otrzymali bowiem receptę na abstrakcyjną jeszcze kilka tygodni wcześniej moc. Euforia niestety nie mogła trwać zbyt długo. Twórcy Veyrona uświadomili sobie bowiem, że moc w jakiś sposób musi jeszcze trafić na asfalt. A 1000 koni mechanicznych dosłownie rozrywało wszystkie stosowane przez Volkswagena przekładnie… Wtedy na szczęście na scenie pojawili się inżynierowie firmy Ricardo.

Brytyjskie przedsiębiorstwo podjęło się zbudowania skrzyni biegów, która będzie w stanie wytrzymać tak duże przeciążenia, a następnie za sprawą sprzęgła Haldex przekaże moc na cztery koła. I na szczęście dość szybko okazało się, że fachowcy Ricardo nie chwalili się na wyrost i solidnie przyłożyli się do pracy. Udało im się stworzyć 7-biegową skrzynię dwusprzęgłową, które zmienia przełożenia w zaledwie 150 milisekund. Specjalne DSG pod względem precyzji pracy porównać można chyba tylko do szwajcarskiego zegarka. Z ekskluzywnymi czasomierza skrzynia ma jednak coś jeszcze wspólnego, a mianowicie cenę. Nowa kosztuje dziś 120 tysięcy dolarów!

bugatti veyron, bugatti, veyron, 2003
Bugatti Veyron Prototype/Fot. Materiały prasowe Bugatti

Czy stworzenie skrzyni biegów oznaczało koniec problemów? Kolejne pudło! Później samochód jakoś trzeba było rozpędzić do ponad 400 km/h, sprawić że podczas szybkiej jazdy nie wzbije się w powietrze niczym Concorde, a na końcu zatrzymać. Pierwsze i drugie z zagadnień wymagało nie tylko właściwego zawieszenia, ale też dopracowanej aerodynamiki i spersonalizowanych opon. Zbudowania dedykowanego Veyronowi ogumienia podjął się Michelin. Wyposażył je w system run flar typu PAX, a następnie dał mu niespotykaną dotąd szerokość. Ta wynosi od 680 do 710 mm.

Hamulce są wielkości pizzy! Zostały wykonane z karbonu!

Co z hamulcami? Tutaj problem był zdecydowanie poważniejszy. Układ musiał być bowiem na tyle mocny, aby zatrzymać 1000-konnego potwora, a jednocześnie na tyle wytrzymały, aby podczas jazdy nie stanąć w płomieniach. Tarcze hamulcowe zostały wykonane w technologii karbonowo-ceramicznej. Otrzymały też abstrakcyjną średnicę. W przypadku przedniej osi wynosiła ona 400 mm, a tylnej 380 mm. To zupełnie tak, jakby w pod felgą Veyrona ukrywała się duża pizza! Na tym jednak pomysł na wyhamowanie Bugatti nie zakończył się. Inżynierowie wymyślili też dynamicznie reagujący się spojler z tyłu, który w razie potrzeby jest w stanie dohamować aerodynamiczne pojazd.

Bugatti Veyron, bugatti, veyron
Fot. Materiały prasowe Bugatti

Potyczki inżynieryjne nie ograniczyły się jednak do zagadnień technicznych. Kolejne ściany pojawiały się praktycznie na każdym kroku, w tym podczas prac nad stylizacją. Dla przykładu seksowny grill wymagał gruntownego przemyślenia materiału zastosowanego do jego budowy. Aluminium choć pięknie błyszczało w słoneczny dzień, całkowicie nie sprawdziło się podczas testów. W trakcie jednej z jazd auto uderzyło w lecącego ptaka, a grill uległ uszkodzeniu. W najwspanialszym samochodzie świata nie mogło być o tym mowy. Tym samym aluminium dość szybko zamieniło się na tytan.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Najdroższe sportowe auta świata

Kolejne przeszkody wydawały się nie do pokonania. W efekcie prace nad Bugatti Veyronem bardziej przypominały odkrywanie motoryzacji na nowo, niż bazowanie na zdobytych już doświadczeniach. Fakt ten mocno wydłużył etap budowy coupe. W efekcie rynkowa premiera była sporo opóźniona. Veyron według pierwszych założeń miał wejść do sprzedaży w połowie roku 2003. Ostatecznie został pokazany prawie dwa lata później. I choć początkowo świat motoryzacyjny niecierpliwił się, po premierze nikt Volkswagenowi nie wypominał spóźnienia. Wszyscy byli tak zauroczeni autem!

Bugatti Veyron – spalanie to nawet 125 litrów na setkę!

Skąd miłość od pierwszego wejrzenia? Być może Bugatti Veyron nie jest najpiękniejszym samochodem świata i być może nie ma najbardziej wysmakowanej kabiny pasażerskiej. Miał jednak dwie inne cechy, które od skutecznie odciągały uwagę od wad. Pierwszą zaletą była oczywiście wielka pasja, z której model się zrodził. Drugą 8-litrowy silnik W16. Moc 1001 koni mechanicznych była po prostu złowroga! Bugatti było jak drogowy kanibal – brutalne i bez żadnych skrupułów. Przy nim wszystkie Ferrari, Lamborghini czy Porsche stawały się zabawkami dla rozkapryszonych dziewczynek. A to jeszcze nie koniec listy imponujących faktów.

bugatti veyron, bugatti, veyron
Fot. Materiały prasowe Bugatti

Veyron osiąga pierwszą setkę w dokładnie 2,46 sekundy. To czas krótszy od tego, który potrzebowałem na napisanie tego zdania! 200 km/h? To kwestia zaledwie 7,3 sekundy. 400 km/h? Pojawia się na liczniku po 42 sekundach. A to już rekord świata. Kolejny rekord dotyczy prędkości maksymalnej. Bugatti Veyron jest w stanie rozpędzić się do 408 km/h – to mniej więcej tyle, ile podczas startu na lotnisku Heathrow poruszał się Concorde. Długo jednak z taką prędkością nie da się jechać. Powodów ku temu jest co najmniej kilka.

Po pierwsze ciężko znaleźć bezpieczne miejsce do kontynuowania jazdy z taką szybkością. Po drugie gdy kierowca zobaczy rozmazujący się obraz na zewnątrz, włączy mu się instynkt samozachowawczy. Zda sobie bowiem sprawię z faktu, że wyhamowanie auta z takiej prędkości być może będziecie trwać tylko 10 sekund, ale w tym czasie coupe pokona pół kilometra! Po trzecie po maksymalnie 8 minutach, z uwagi na zużycie paliwa na poziomie 125 litrów i tak w 100-litrowym baku skończy się paliwo. Po czwarte nawet jeżeli jakimś cudem dotankujecie coupe w trakcie jazdy, po 15 minutach eksplodują opony. To z całą pewnością stanie się okazją do ekspresowego spotkania ze świętym Piotrem.

Bugatti Veyron – cena 20 dobrze wyposażonych Range Roverów

Bugatti niemalże z miejsca po prezentacji wszedł do kanonu najważniejszych samochodów świata. Niestety z tego tytułu przyjemność jazdy tym autem nie stała się dobrem międzynarodowym, a tylko i wyłącznie przywilejem dla wybranych. I aby kupić sobie najmocniejszy i najszybszy samochód świata, nie wystarczyło być po prostu bogatym. Trzeba było być bogatym i to obrzydliwie. Każdy z 450 egzemplarzy kosztował bowiem około miliona funtów w wersji podstawowej. To kwota abstrakcyjna jak na samochód. Przy sprzedaży każdego Veyrona księgowi Volkswagena mimo wszystko płakali. Czemu? Koszt opracowania auta w przeliczeniu na każdy egzemplarz sięgnął kwoty pięciu milionów funtów. Do każdego Bugatti Niemcy dokładali zatem cztery miliony funtów!

bugatti veyron grand sport, bugatti veyron, bugatti, veyron, veyron grand sport
Fot. Materiały prasowe Bugatti

W roku 2008 światło dzienne ujrzał Bugatti Veyron w wersji roadster. Grand Sport otrzymał nieznacznie wydłużoną przednią szybę i zdejmowany daszek. W sytuacji, w której dach jest otwarty, Bugatti nie pojedzie szybciej niż 369 km/h. Do rozwinięcia pełnej prędkości konieczne jest ponowne założenie topu. 6 kwietnia 2013 roku Bugatti rozpędziło model Veyrona Grand Sport Vitesse do prędkości blisko 409 km/h. W ten sposób model stał się najszybszym roadsterem świata.

Bugatti był ewidentnie jedynym z pierwszych megasamochodów. To on po raz pierwszy pokazał, że da się zbudować tak mocny silnik i co więcej, spokojnie może on trafić na drogi cywilne. To także Veyron otworzył drzwi do świata, w którym prędkość 400 km/h stała się realna. Tytuł najszybszego samochodu świata okazał się jednak dość łakomym kąskiem. Właśnie dlatego zasadziło się na niego kilku producentów. Jednym z kolejnych rekordowych modeli po Veyronie był chociażby SSC Ultimate Aero TT. Teoretycznie Bugatti z kończącym się wolumenem produkcji nie musiało już walczyć o odzyskanie lauru najszybszego. Firma postanowiła jednak uczcić ostatnią serię Veyronów wzmocnioną wersją, która jeszcze raz stanie na światowym podium. Tak narodził się model Super Sport.

Bugatti Veyron Super Sport – ostatni rozdział pięknej historii

W trzydziestu ostatnich egzemplarzach auta moc wzrosła do 1200 koni mechanicznych. Wartość momentu obrotowego podskoczyła z 1250 do 1500 Nm. Veyron Super Sport miał też pakiet aerodynamiczny i osiągał nawet 431 km/h. W ten sposób rekord ponownie został pobity i wpisany do księgi rekordów Guinnessa. W lutym roku 2015 Bugatti poinformowało, że ostatni egzemplarz Veyrona z przewidzianego wolumenu 450 sztuk został zamówiony przez klienta z Środkowego Wschodu. Tym samym oficjalnie po mniej więcej 10 latach zakończyła się historia jednego z najśmielszych wyczynów w dziejach motoryzacji.

W legendzie i przede wszystkim wspaniałości Bugatti Veyrona nie chodzi wcale o cenę czy elitarny charakter. Liczy się przede wszystkim wielka pasja, która stała się ideologiczną podstawą dla tego modelu. Pasja zrodzona z marzenia z Ferdinanda Piecha, okupiona nieuzasadnienie wielkim nakładem finansowym i całkowicie bezzasadna ekonomicznie. Pasja, która sprawiła że zadanie na pierwszy rzut oka nierealne, pokonując przeszkodę po przeszkodzie inżynierom udało się wykonać z wyróżnieniem. Oczywiście Veyron stał się zgrabnych chwytem marketingowym. Na początku XXI wieku o Volkswagenie mówił każdy. Czy jednak przyniósł on na tyle dużą wartość reklamową, że warto było dopłacić do tego projektu 1,8 miliarda funtów? Mocno wątpliwe. Kierowcy go zatem kochali, a niemieccy księgowi nienawidzili.

Tagi: BugattiBugatti Veyronsupersamochody
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ